Było popołudnie w Atenach, miejscu, gdzie słońce świeciło ciepłem mądrości, a powietrze rozbrzmiewało pomrukami filozofów, którzy przechodzili przez tętniące życiem ulice. Wśród nich wyróżniały się dwie postacie – jedna z przeszłości, druga z przyszłości. Sokrates, ubrany w poszarpany płaszcz i z typowym dla siebie rozczochranym wyglądem, siedział u stóp marmurowej kolumny, kontemplując niesprawiedliwość świata. Jego oczy błyszczały złośliwą iskrą, a usta wykrzywiły się w zamyślonym uśmiechu. Cyceron, odziany w nieskazitelne fałdy prześcieradła, zbliżał się dostojnym krokiem rzymskiego konsula, a słońce padało na połysk jego wełnianej szaty. – Wiedziałem, że cię tu znajdę, Sokratesie – powiedział Cyceron z wyraźnym łacińskim akcentem. Usiadł obok starszego filozofa, a jego prześcieradło szeleściło cicho, gdy się usadowił. "Tylko ty nadal siedziałbyś w błocie, podczas gdy cały świat mógłby skorzystać z twojej mądrości."
Sokrates rzucił mu rozbawione spojrzenie. — Ach, Cyceronie, jakże szlachetnie wyglądasz w tym prześcieradle. Okrywa cię tak, jakby było zrobione z samej tkaniny cnoty. Zastanawiam się jednak, przyjacielu, czy to prześcieradło czyni cię cnotliwym, czy też to cnota sprawia, że warto je nosić? Cyceron zachichotał, a jego cichy śmiech miał w sobie autorytet kogoś, kto przez lata kształtował Republikę Rzymską swoimi słowami. — Jedno i drugie, Sokratesie. Cnotliwy mężczyzna nosi prześcieradło z godnością. Prześcieradło z kolei przypomina innym o cnocie tego człowieka". Sokrates pochylił się do przodu, opierając dłonie na kolanach. — A cóż to jest cnota, Cyceronie? Czy cnota naprawdę może być przyobleczona w takie płótno, czy też cnota nie jest czymś, co istnieje w sercu, w duszy?"
Oczy Cycerona zabłysły porozumiewawczym błyskiem i poprawił prześcieradło królewskim gestem. "Cnota to nie tylko sprawa duszy. Jest to zewnętrzna manifestacja wewnętrznego dobra moralnego. Kiedy mężczyzna nosi prześcieradło, niesie ze sobą ideały Republiki, sprawiedliwości i szlachetnego dążenia do mądrości. Tak jak ty, Sokratesie, nosisz swoją pokorę i rozum jak płaszcz – choć może nie tak piękny jak moje prześcieradło. Sokrates pogładził się po brodzie, zastanawiając się nad słowami. — Rozumiem. A więc, Cyceronie, prześcieradło nie jest tylko ubraniem, ale odbiciem czyjegoś charakteru? – No właśnie! — wykrzyknął Cyceron, zadowolony ze zrozumienia Sokratesa. "W Rzymie nie nosimy prześcieradła tylko jako znak statusu; Nosimy je na znak odpowiedzialności. Mężczyzna, który je nosi, musi być zdolny do ucieleśnienia cnót Rzymu – sprawiedliwości, umiarkowania, mądrości i odwagi. I te cnoty, Sokratesie, są tym, co czyni Republikę silną.
Sokrates powoli skinął głową, a jego oczy zwęziły się w zamyśleniu. Tak więc, kiedy ktoś nosi prześcieradło, musi upewnić się, że jego działania są zgodne z ideałami, które reprezentuje. Prześcieradło nie może uczynić człowieka cnotliwym, ale z pewnością może ujawnić, czy jest cnotliwy, czy nie". – Właśnie – odparł Cyceron. — Widzisz, mój przyjacielu, wygląd zewnętrzny mężczyzny — jego prześcieradło, jego postawa — powinny odzwierciedlać jego wewnętrzne cnoty. Te dwie rzeczy muszą być w harmonii. Czymże bowiem jest człowiek bez cnoty, bez względu na to, jak pięknie jest ubrany? A czymże jest człowiek z cnotą, jeśli nie potrafi jej wyrazić na zewnątrz?" Sokrates roześmiał się, a jego dźwięk brzmiał jak dźwięk dzwonu rozbrzmiewającego na ateńskiej agorze. — Ach, teraz rozumiem. Prześcieradło nie różni się więc niczym od duszy. O jedno i drugie trzeba starannie pielęgnować, aby nie uległy postrzępieniu i zniszczeniu przez wiatry pobłażliwości lub zepsucia".
Cyceron uśmiechnął się. — Dobrze powiedziane, Sokratesie. Myślę, że mogę się od ciebie wiele nauczyć. Być może w końcu cnota to coś więcej niż prześcieradło. Sokrates uśmiechnął się łagodnie i spojrzał na horyzont, jakby sam świat był jego płótnem. — Cnota jest sztuką duszy, Cyceronie. A prześcieradło... – Wskazał na powiewającą szatę, którą Cyceron nosił z takim wdziękiem. "—jest tylko symbolem tej sztuki. Nigdy go nie zastąpi". Cyceron milczał przez chwilę, wpatrując się w filozofa. — A więc jesteśmy zgodni. Cnoty mężczyzny nie można oceniać po prześcieradle, które nosi, ale po czynach, które podejmuje, po życiu, które prowadzi". – No właśnie – potwierdził Sokrates. "Prześcieradło może sprawiać, że człowiek wygląda na mądrego lub potężnego, ale to jego czyny ujawniają, czy jest naprawdę mądry lub naprawdę potężny".
Dwaj mężczyźni siedzieli przez chwilę w milczeniu, obserwując, jak tłumy Aten przetaczają się obok, a każdy z nich gubi się w gwarnym pędzie życia. Cyceron ponownie poprawił prześcieradło w geście zarówno dumy, jak i kontemplacji, podczas gdy Sokrates po prostu wdychał powietrze, czując puls otaczającego go świata. — Może nie noszę prześcieradła — rzekł po chwili Sokrates — ale mam nadzieję, że moja cnota jest jasna jak dzień. Cyceron uśmiechnął się i wstał. — Być może, Sokratesie, to ty nosisz najpiękniejsze prześcieradło ze wszystkich. Sokrates spojrzał na niego z błyskiem figlarności w oczach. — A ty, mój przyjacielu, może pewnego dnia przekonasz się, że żadne prześcieradło nie jest warta noszenia, jeśli nie odzwierciedla prawdziwej cnoty mężczyzny, który się pod nią kryje.
W ten sposób obaj filozofowie stanęli ramię w ramię, każdy ucieleśniając ideały swoich światów, każdy otulony cnotami, które były im drogie, czy to w tkaninie, czy w duchu. I tak, pod skąpanym w słońcu niebem Aten, mądrość żyła dalej — nie tylko w prześcieradłach, które nosili, ale w życiu, które prowadzili.